poniedziałek, 30 stycznia 2012

Berlin Sneak Peek!

W ostatnią sobotę odbył się Sneak Peak. I po raz pierwszy rozegrał on się także poza Stanami - w Europie padło na Berlin. Ze względu na dystans, nie mogło zabraknąć naszej ekipy.
Łącznie z naszego kraju było 13 osób (11 przyjezdnych oraz 2 Polaków mieszkających w Berlinie), co było bardzo przyzwoitym wynikiem.
No, ale koniec z takimi zbędnymi informacjami. Pewnie chcielibyście usłyszeć jak się gra nowymi kartami?
Ale zanim przystąpię do relacji właściwej - należy pamiętać, że wszystko co graliśmy to czysty Crown of the Heavens. Sytuacja będzie odrobinę inna na draftach 1/2 czy Sealed 3/3.
Ale tutaj przecież o same karty. Więc jak jest?
Genialnie. Pierwszą i kluczową rzeczą - wyszła naprawdę masa grywalnych commonów i uncommonów. Tak dużo, że wypisanie ich wszystkich to byłby materiał na 2 osobne notki. Jednak trzeba wspomnieć o jednym - powstała cała masa odpowiedzi na takie karty jak Girdle czy Mazu'kon. Jaki wpływ to będzie miało na metę - można się łatwo domyśleć. Masa directów, strzelania po stole, niszczenia. To stopuje rush. Meta, jak wcześniej zakładałem (patrząc na rare) zwolni. Wysypanie się i zabicie do piątej tury będzie bardzo ryzykowną taktyką, będzie więcej aggro-kontroli (jednak nie tak jak ooga-booga kręcących się wokół 2 kart. Masa odpowiedzi wymusi stworzenie bardziej uniwersalnej talii) no i w końcu wrócą kontrolki.
W limited zaś... nie ma tutaj takich bomb, które same z siebie potrafią przeważyć o całej grze. Jest więcej taktyki, budowania curve i w końcu można ładnie powalczyć! Były to bez wątpienia najprzyjemniejsze gry jakie ostatnio miałem. Bez uczucia nierówności, że ktoś dobrał jedną kartę, która mnie gnoi.
No, ale co do samego turnieju... 
Oczywiście na dzień dobry sparowało mnie z Kendrasem. Partie mieliśmy bardzo interesującą, dość wyrównaną, jednak kilka moich błędów sprawiło, że cała gra zakończyła się o wiele wcześniej niż mogła. Ale mimo wszystko, już pierwszy pojedynek pokazał nam, jak interesujące i wyrównane mogą być gry. Zwłaszcza przy operowaniu krowami, których tutaj jest bardzo dużo. Ogr za 4 many 6/4 consicious, lub wolna od wady wersja za 5? Zależnie od użycia, można tym naprawdę wiele zrobić, albo... głupio takiego potwora stracić. Tak czy siak gry nie polegały na bezsensownym wcisku.
Potem dostałem kolejnego Polaka - Wojtka Falkenberga. Tutaj ciężko mi się rozpisać. Po mulliganie wyciągnął same drogie karty, ja zaś dobrałem naprawdę solidną rękę. No i jak się zacząłem wysypywać, to nie miał nawet jak tego nadrobić. 
W podobny sposób swoją drogą prawie tak samo, jak on teraz, ja naciąłem się na drafcie. Więcej na limited nie mulliganuję przeciętnej ręki >.>
Potem był Patrick Binka i combo, które nie pozwalało mi zrobić nic sensownego. Thadrus oraz Malfurion's gift (karty wrzuciłem, żebyście mogli od razu zobaczyć co robią) są straszne. A dodając do tego fakt, że alliance dostał stworka 5 5/4, jak wchodzi to cofasz attachement z grobu do ręki, sprawiło, że przeciwnik miał nieśmiertelnego protectora, który ściągał mi na strzał cokolwiek wystawiłem.
Jak wyglądała reszta tej gry - nie muszę tłumaczyć.
I to był najbardziej stronniczy mecz tamtego dnia. Bazujące na kilku kartach combo, które wcale nie musi podejść (A jak będą 3 Crowny zamiast 6 to szansa jest minimalna, że w ogóle to w boosterach dostaniesz). Mała róznica między tym a dobraniem jednego sorrow's enda, prawda? :D
Potem były jeszcze dwa pojedynki - z Wimem Witts oraz Dimem Lie Kiauwem. Tam akurat były to typowe, przyjemne i dość zbalansowane mecze. Nie ma sensu pisać dokładnej relacji, jednak należy pamiętać o podstawowej rzeczy - to, że gra trochę hamuje, wcale nie oznacza, że możecie odpuszczać wstępne dropy. Solidny curve to podstawa, a kontrola nad stołem jest kluczowa. Mi akurat udało się dobrać w miarę przyzwoite karty (choć miejscami musiałem się ratować fillerami pokroju murloc priesta 1 1/2, no ale co poradzisz :D) i obie te gry wygrałem.
Turniej zakończył się z wynikiem 3/2. Nie było źle, ale mogło być lepiej. Jednak fakt, że talia była przeciętna, a moje obie przegrane nie były z kretesem, pozwala mi patrzeć pozytywnie na Cannes.

Końcem końców zająłem 27 miejsce. 
A no i bym zapomniał. I tak najważniejsza kwestią tamtego dnia były ucieszone twarze - moja oraz ZoZa. Widząc jakie karty do maga powychodziły po prostu emanowaliśmy szczęściem :D

Potem był Draft. I znowu brak szałowych kart, jednak postawiłem na przyzwoity curve, warriora (w międzyczasie hatepickując maga, który w tym formacie jest straszny) no i...
Na podzie (6 osobowym niestety) mieliśmy 2 magów (mimo moich hate-picków!). Jak dobrze, że tamte lance zbierałem. Mój przeciwnik miał Ice Barriera, którego raczył mi wystawić w trzecie turze. 
To jest dopiero masakra. Co to za karta co broni przed obrażeniami i strzela po 5? Zanim się tego pozbyłem, dostałem 10 damage od tylko tej karty.
Na szczęście przeciwnik nie miał poza nią zbyt dobrego curve (kluczowa kwestia!) i sytuację odratowałem.
Potem był priest i sytuacja o której wspominałem wcześniej - mulligan po średniej ręce. A na nim pierwsza karta do zagrania - 3 tura. Suuuper.
Na całe szczęście przeciwnik przegrał tą grę sam, mając okazję do zabicia mnie, ale nie wykorzystując jej. Ja zaś przez ostatnie 4 tury grałem na ostatnim punkcie życia i galaretce zamiast nóg. Na szczęście był to alliance, do tego priest - nie miał jak zadać mi żadnych obrażeń w instancie.
Trzecia tura? Kolejny mag. Tylko tutaj nie tylko dobrałem idealną agresywną rękę, ale także dobrze podpasowały mi klasy. Kolejna karta, której nie można zignorować. Opcja zagrania attachementu +2/+2 i jakaś zdolność za 1 many... Straszne. Tym sposobem, przeciwnik nie miał szans na zatrzymanie mnie. Zwłaszcza, jak nagle satyr 2 2/3 staje się 6/5 (attachement i 2 assaulta gdy przeciwnik ma ponad 15 obrażeń). 

Koniec. 3-0, pod był mój. 

Wszystkie gry dostarczyły mi naprawdę masy radości. Nie tylko dlatego, że odkrywałem nowe commony i uncommony, ale też z innego powodu - gdy były o wiele bardziej uczciwe i interesujące. Szala wygranej ciągle przechylała się na z jednej strony na drugą i to głównie od nas zależało to, kto to wykorzysta.
Od nas, a nie Mazu'kona czy losowej bomby-samograjki.


PS - Już kiedyś wspominałem, że kiepsko mi wychodzi pisanie relacji? :D

piątek, 27 stycznia 2012

Meta... keep rollin' rollin' rollin' (what?)

No to znamy już jedną z ważniejszych części nowego dodatku - komplet rare oraz epic kart. Wprawdzie nie był to planowany wyciek i podejrzewam, że mile widziany też nie, ale czasu nie cofniemy. Teraz możemy czekać tylko na commony i uncommony oraz spekulować...

Ten post nie będzie akurat zawierał zdjęć. Na razie nic nie jest pewne, a ja nie chciałbym dostać niepotrzebnie rykoszetem o nazwie "zamieszczałeś spoilery, których nie powinieneś w ogóle posiadać".

No, ale przechodząc do konkretów. Jak ostatnio mocno dominowały płyty (z przyczyn oczywistych), tak teraz nadszedł czas na clothy. Te klasy dostały bardzo dużo miłości. Talenty takie jak Ice Barrier czy Fire and Brimstone, trinket (Miniature Vodoo Mask), czy duale (zwłaszcza magowy) dużo zmieniają. A to przecież tylko rare! Jakie jeszcze commony oraz uncommony wyjdą?
Priest także nie powinien czuć się zbyt poszkodowany. Jego dual także jest niczego sobie, a z High Prophet Barim to już w ogóle (tip - jest on zarówno priestem jak i paladynem, więc sam ten ally odpala całą kartę).
Do tego może pomyśleć nad legendarnym staffem - DragonWrathem, który dzięki heroic leap wrzuca 2 tokeny 5/5 w stół. A biorąc pod uwagę obronę tych talii... powinno być to możliwe.
Oczywiście nie oznacza to, że reszta będzie niegrana. Pojawiło się bardzo dużo solidnych ally, z których większość sugeruje, że napór w stylu Grand Crusadera mocno straci na znaczeniu. Takie zabawki jak Yertle (wsparte przedrukami) pomogą stworzyć bardziej kontrolnego huntera. Zaś Monstrous Totem będzie alternatywą dla popularnych młotkowych agresywnych talii. Zwłaszcza, że obie karty podpadają pod trinket = przeciwnik nie wie do końca z czym gra. I jeśli nie trafi...
Girdle combo dalej powinno grać. Po prostu talie będą musiały zrezygnować z grania na tej karcie jako jedynym źródle drawu. Może to zarówno wyrównać gry (wygrana/przegrana bo ktoś dobrał girdla 2 tury wcześniej) jak i unormalnić te talie.
Do tego harmonize dostępny dla wielu klas (i rozbity na sporo ally), raczej wygeneruje nowy typ naporu, niż wzmocni stary. Bazując na sporej ilości ally z tą zdolnością młotek staje się zbędny. Zwłaszcza, że wymaga on do tego dużej ilości kart, bo jeszcze stashe... więc albo to, albo to.
Do tego te karty charakteryzują się bardzo niskim atakiem (przynajmniej te z obecnie pokazanych), więc te talie nie tylko nie zaczną agresywnie, ale także... będą na takową podatne. Jeśli ty zaczynasz, wrzucasz dropa, może jakiś stash, a przeciwnik kolesia 0/2 elusive? Nie jest to defensywny start. Zwłaszcza, że następnie masz 50% szans, że stwór spadnie od sava'gina. Albo jakiegoś innego directu - z pokazanych dotychczas kart rozprzestrzeniły się elusivy z upierdliwymi zdolnościami. To może skusić ludzi do grania directami.
A wtedy nie taki diabeł straszny, bo zamiast jednej problematycznej mechaniki (młot), przy której albo dobierzesz szybko niszczenie, albo może być po ptakach, tutaj jest to rozbite na wiele ally. A jeden nie robi aż takiej krzywdy.

Nie mówię, że meta całkowicie wystopuje, jak niektórzy chcieliby.
Dalej będą talie naporowe. Dalej będą przyśpieszarki - nie po to w końcu dodano tyle interesujących drogich dropów, by rezygnować z tej opcji. Jednak teraz nie będzie to wszystko obkute w tak problematyczne rzeczy jak ability/eq na które mało kto ma szybką odpowiedź. Bo taka się liczyła. Niszczenie w szóstej rzadko kiedy miało jakiekolwiek znaczenie.
Dlatego cieszę się z nowego dodatku. Nie tylko dlatego, że pokazuje on, że możemy wrócić do bardziej klasycznego modelu rozgrywki, ale że w końcu wyszedł środkowy dodatek bloku, który jest sens kupować.
Bo z War of the Elements to odrobinę przesadzili :D

A jakie są wasze reakcje na dotychczasowo pokazane karty?

czwartek, 26 stycznia 2012

MazuCon

No cóż. Wprawdzie oficjalne ogłoszenie odbędzie się w sobotę w Berlinie (tak swoją drogą to nie mam pojęcia co ja mam wtedy ludziom powiedzieć. "Będzie fajny turniej w Poznaniu, wpadajcie?"), jednak nie oznacza to, że nie można wypuścić trochę pary z ust wcześniej.
Do tego jeszcze niektóre rzeczy można zmienić. Więc jeśli macie jakieś pomysły/idee/opinie, to piszcie śmiało w komentarzach.
W końcu ten turniej jest robiony dla was - graczy.

Impreza rozpocznie się w piątek 23.03.2012 w Centrum Konferencyjnym MTP, czyli dokładnie to samo miejsce, gdzie rok temu odbył się DMF: Poznań.
Jeśli nic ci to nie mówi - zapraszam na stronę organizatora konwentu Pyrkon 2012. Znajdziecie tam masę informacji nie tylko o samym miejscu, ale także dojeździe i noclegach.
Ale wracając do naszego turnieju...

Glówną imprezą piątku będzie Realm Qualifier - w formacie Sealed, będzie dobrą okazją by zdobyć brakujące punkty na Realm Championshipy, lub (jeśli już się zakwalifikowało) zagrać interesującą rozgrzewkę przed głównym turniejem.
Wieczorem na pewno nie zabraknie draftów - wprawdzie nie będą one miały takiego rozmachu nagród jak te podczas DMFa, jednak emocji podczas starć nie powinno zabraknąć. O co będzie się toczyła gra? Informacje już wkrótce.
No i nie zabraknie na pewno turniejów dla początkujących. Jeśli masz jakiegoś znajomego, który chciałby się nauczyć gry - przyprowadź go do nas. Nauczymy go grać, a jeśli zbiorą się 4 osoby, to zostanie urządzony turniej dla początkujących.

W sobotę rozpoczniemy imprezę MazuConem - głównym, dwudniowym turniejem. Format będzie zawierał: Rundy core (liczba zależna od ilości uczestników), draftem, a następnie cutoffem do top8, które będzie grać następnego dnia taliami Core z dnia pierwszego.
Jeśli jednak MazuCon okaże się pechowy dla ciebie, w godzinach popołudniowych wystartuje także drugi turniej - najprawdopodobniej będzie to coś w stylu pet collection (losowe zdrapki dla zwycięzców oraz losowych miejsc). Więcej informacji na ten temat jednak już wkrótce. Format - Core
W międzyczasie oczywiście dalej będą toczone turnieje dla początkujących, a wieczorem nie zabraknie draftów.

W niedzielę równolegle rozpoczniemy pojedynki top8 oraz dodatkowy turniej. Chwilowo ze względu na pewne pertraktacje nie mogę wam więcej o nim zdradzić, ale myślę, że odrobinę emocji wam dostarczy.
Nie zabraknie też regularnych atrakcji z ostatnich 2 dni.

I to wszystko zostanie spakowane w 48 godzin. Od piątku, 16:00 do niedzieli 16:00.

Oto i ogólny zarys, który mogę wam podać. Dokładniejsze informacje, zawierające między innymi wpisowe oraz ceny - już wkrótce.

Tak więc MazuCon nie zapowiada się zbyt nudno, prawda? Mam nadzieję, że udało mi zainteresować was tą zapowiedzią.
A kolejne informacje jeszcze bardziej was zachęcą, aby przyjechać.

niedziela, 22 stycznia 2012

Powrót z Poznania, a magowa karta.

Dobra, byłem w Poznaniu.
Turniej poszedł bardzo dobrze, zacząłem rok zupełnie jak Gnimshu rok temu, więc rokuje mi to świetlaną przyszłość.
A tak poza tym to nigdy więcej decków tier2 na duzych turniejach. Czas na koniec zabawy "mage only", uzbroić się i zacząć kombinować nad najlepszą opcją, a nie najlepszą opcją dla maga. Oczywiście nie oznacza to, że z nich zrezygnuję. Uwielbiam fundecki i będę się nimi bawił, ale to ze znajomymi i na battlegroundach. Do dużego turnieju trzeba podejść... odpowiednio.
Całe szczęście, że Cannes jest w Sealed! Dobiorę porno a'la Eerion, jak to zrobiłem w Rimini, czy ZoZo wykręcił w Rotterdamie. I ciśniemy!
No, ale wystarczy na ten temat. Opinię oraz podsumowanie turnieju niedługo powinien nadesłać Filip "Aleandrus" Perz. Przynajmniej obiecał :D

Ja dzisiaj jednak... chciałbym się przyjrzeć magowemu spoilerowi.
Ta karta doskonale pokazuje założenie "zróbmy coś fajnego, ale dowalmy takie limity, żeby zepsuć ludziom radochę".
Oczywiście nie mówię, że jest to kompletny crap. Grafikę choćby ma fajną. Ale...
Nie takiej karty spodziewałem się dla klasy, która obecnie praktycznie nie gra. A najgorsze jest to, że założenie nie jest złe. Tylko:
1. Mógłby być to instant. Powód jest oczywisty. Zagranie pod koniec szóstej, dociągnięcie karty, początek tury, kolejny dociąg - to już nie wygląda tak źle.
2. Za drogie. Karta oferuje wiele opcji, jednak nie na tyle, by była warta tych 6 many. Żeby w obecnych warunkach była solidnym rozwiązaniem, powinna kosztować 4, lub 5 + bycie instantem. W innych warunkach jest to rozwiązanie ryzykowne, mniej solidne od alternatyw (Mazu'kon, Gnash, etc.) i po prostu... mierne.
3. Efekt strzelania powinien zakładać uderzenie w ally. Wtedy byłaby to zupełnie inna rozmowa. Solidne czyszczenie na pewno zwiększyłoby atrakcyjność tej zabawki.
4. Efekt stopowania zakładałby także herosa. Ja rozumiem, że mag od zawsze nie miał zbytnich odpowiedzi w postaci kart na solo talie i tutaj nic się nie zmieniło, jednak byłaby to opcja na zwiększenie atrakcyjności talii.
Oczywiście nie mówię, że to ją dyskwalifikuje całkowicie, lub wszystkie zmiany powinny zostać wprowadzone. Każda z nich by podniosła po prostu wartość tej zabaweczki. Niestety na chwilę obecną będzie to coś pojawiające się od czasu do czasu w fundeckach, lub T2-T3. A szkoda, ponieważ potencjał był olbrzymi.

Co nie znaczy, że nie będę się tym bawił na battlegroundach :D

czwartek, 19 stycznia 2012

To był nasz rok.

"It was a good year for Polish players" powiedział mi Matthias podczas Mistrzostw Świata. Te słowa cieszą, zwłaszcza gdy mówi je Organized Play Manager na całą Europę.
I jakby nie patrzeć, ma sporo racji. W tym roku osiągnęliśmy bardzo dużo. Do 2010 włącznie, jedyne co nam się udawało to drobne przebłyski w top8. Jednak nigdy nie było to coś znaczącego, coś po czym ludzie mówiliby o naszych graczach.

Wszystko zaczęło się zmieniać w marcu. Wtedy odbył się World Cup, stworzony na wzór piłkarskich Mistrzostw Świata. Ta impreza także zapoczątkowała popularność karcianych zespołów, wtedy powstał zresztą Team Problem (W którego składzie oryginalnie byli Krzysztof "ZoZo" Morzyc, Maciej "Fojtu" Fojt oraz Marcin "Gnimsh" Filipowicz). Chłopaki ubrani w czarne koszulki z wielkim trollfacem przeżynali się przez turniej odpadając dopiero w półfinałach zatrzymani przez francuskie B-B-B uzbrojone w Wafo-Tapę, Pagorka oraz Slimane'a.
Na lokalnej scenie także dochodziło do ciekawych wydarzeń. Powstał pierwszy blog na temat karcianki pisany w naszym rodzimym języku. Prowadził go Xalimedus (niestety jego strona nie jest już aktualizowana). Jeśli ktoś ma ochotę go zobaczyć, czy poczytać archiwalne notki - zapraszam do działu z linkami.

Jakby tego było mało, na równolegle rozgrywanym DMFie, Wojtek "Kefear" Wójcik dotarł do półfinałów, przegrywając dopiero z Alexem Crowem. W tym także momencie Kefear stał się pierwszym Polakiem, który wszedł dwukrotnie do Top 8. Osiągnięcie na poziomie byłego Mistrza Polski!

Następne były Realm Championshipy w Krakowie, gdzie Polacy pokazali swoją dominację w regionie. Z 8 graczy w top8, większość pochodziła z naszego kraju. A byli to:
Wojciech "Theo" Buda, Wojciech "Kefear" Wójcik, Bartosz Dziech, Michał "Gajwer" Gajda, Michał "Sowa" Sowiński oraz Marcin "Gnimsh" Filipowicz. Ten ostatni wygrał turniej pokonując w finale Sowę.
I obecnie czeka na odebranie mu tego tytułu podczas tegorocznych Championshipów ;)


Potem wszystko zaczęło przyspieszać. Podczas DMFu w  Kolonii ZoZo pokazał, że poza kwalifikowaniem, można iść jeszcze dalej, wygrywając cały turniej! Jest to także pierwsze polskie zwycięstwo na imprezie takiej klasy!
Także wtedy zaczęła tworzyć się nasza ekipa sędziowska. Dotychczas w tej kategorii reprezentował nas tylko Kamil "Kevalvaine" Chiberski. (Jeśli macie problem z ksywką, zawsze można skrócić ją do "Kev") Zaś w Kolonii pracowali także Krzysztof "Chiro" Cylwik oraz Leszek "Sokles" Sokołowski.
W tym momencie zaczynało robić się o nas głośno. Nie tylko na scenie, ale także za nią, pośród organizatorów.
Nadszedł czas na Mistrzostwa Europy we Włoszech. Tutaj rozpoczęła się dość smutna historia pod tytułem "Gnimshu i Drafty". Po fenomenalnym pierwszym dniu, nasz VIP poszedł 2-4 na draftach i pożegnał się z top8. Wielka szkoda, ponieważ większość czasu utrzymywał się w pierwszej czwórce. No, ale co poradzisz. Na szczęście doskonale w turnieju poszło Janowi "Ekop" Palysowi, którego jeśli miałbym do kogoś porównać, nazwałbym naszym karciankowym Podolskim (Mam nadzieję, że nikt się za to porównanie nie obrazi :D). Zajął on drugie miejsce i został Wicemistrzem Europy.
No a na uboczu, Eerion, wracając z 4 letniej przerwy w graniu dostał się do top8 DMF Rimini. Potem, ponieważ nie umiał draftować zupełnie (1 draft w ciągu ostatnich 4 lat to kiepski trening :D) wzorowo odpadł w ćwierćfinałach. Ale przynajmniej udało mi się utrzymać ciąg polaków w top8 DMFów.
Tuż po tym turnieju powstał także Morning Pyroblast, który jest obecnie jedyną Polską stroną uczestniczącą w Affiliate Program. W starej, nieoficjalnej wersji uczestniczył także Xalimedus, jednak przestał pisać, zanim cały projekt ruszył pełną parą.
Niedługo później, ruszył serwis wowtcg.pl - czyli projekt Keva, który pozwolił nam rozwinąć skrzydła. Z ograniczonego forum przemieniliśmy się w pełnoprawną stronę internetową.

W sierpniu nadszedł DMF Poznań - także historyczny, ponieważ nigdy wcześniej turniej takiej klasy nie odbywał się w Polsce. Nie tylko naszych sędziów była cała armia, ale dwóch naszych graczy dostało się do Topa! Michał "Cuendae" Waślicki, który dostał się do półfinałów, a także znany już nam Gnimshu, mszcząc rodaka wygrał cały turniej. W tym momencie o Polakach, a zwłaszcza Team Problem wiedzieli wszyscy.
Prawidłowo!
Na tym także turnieju Chiro jako drugi Polak (po Kevie) zdobył 2 lvl sędziego. Nasza ekipa sędziowska dzielnie się rozrastała.

No i na koniec Mistrzostwa Świata w Rotterdamie. Olbrzymi turniej, wielkie nagrody, nie mogło zabraknąć tam nas. W turnieju głównym doskonale poszło Pawłowi "Kendrasowi" Kędra, który uplasował się na 20 miejscu, o włos mijając się z top16.
Z to nadrobiliśmy to w DMFie. Aż 3 osoby się dostały do topa. ZoZo (doganiając w ten sposób Kefeara pod względem ilości uczestnictw w top DMFa), Erik "Eroth" Kaleta oraz Oliwer "Soloman" Król. I choć ostatni nasz gracz odpadł w półfinale, ten występ można było zaliczyć do jak najbardziej udanych. I tak z krótkich wniosków - mamy bardzo duże szczęście w Sealdowych turniejach, co nie?
Sędziowanie także nam kwitło. Piotr "Ismar" Ubysz był jednym z sędziów nadzorujących Drafta w top8, zaś Wojciech "Theo" Buda został wybrany do nadzorowania głównego turnieju.
No i powstał Stefan the Mighty - prowadzony przez Kefeara blog, który także będzie starał się o członkowstwo w Affiliate Program! Link tutaj

A na koniec - Gnimshu został nominowany do tytułu Player of the Year. Jednak ponieważ nie ma na razie żadnych konkretów, to nie jestem w stanie żadnych konkretów wam przekazać.
Ale i tak gratulacje!


Dużo tekstu, prawda? A i tak nie rozpisywałem się zbytnio nad osiągnięciami naszych graczy.
Staliśmy się jedną z potęg karcianych - nie ma co tego ukrywać. Rok 2012 zapowiada się jeszcze ciekawiej.
Dlatego warto grać, ćwiczyć i testować. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki!

PS - Jest jeszcze parę achievementów do odblokowania. Ale jest jeden, którego na razie nie udało nam się za żadne skarby przełamać. Wygrać DMFa, który zawiera drafta :D

niedziela, 15 stycznia 2012

Karty ogarnięte trochę bardziej na spokojnie

No i znowu nadszedł radosny czas pokazywania kart z nowego dodatku. 2 tygodnie porannego wchodzenia na stronę główną, aby zobaczyć artykuł.
Ale... Jak wiemy, karty na stronę główną są selekcjonowane pod jakimś kątem. Pierwsze 4 pokazane karty to była czysta kontrola. Teraz, gdy znowu pokazano coś agresywniejszego, na forum głównym rozległ się płacz, że meta znowu przyśpiesza, a problem zamiast rozwiązywać, tylko się pogłębia.
Jak to jest w praktyce?
Obie pokazane przeze mnie karty są dobre, agresywne, ale... Czy pasują one do obecnych rushowych archetypów? Prince nie wciśnie się ani do GC, ani do nature huntera. Shaman bazuje na zagrywaniu ciężkich stworów z młotka, nie czegoś co i tak byś rzucił w 3 turze i jest unikalne. Rage of Elements, o ile jest przydatny, zupełnie nie zgrywa się z obecnym Samaku. I tamten ma ważniejsze karty do zagrania niż +2 ataku i smash, ale także nie ma zbytnio monsterów, by tą kartę zagrywać w kółko. Te dwie agresywne karty są dokładnie skierowane do jakiegoś nowego pomysłu. Więc nie jest to gwóźdź do trumny dodatkowo wzmaniająca Grand Crusadera. W jakim celu ta panika?

Ten quest jest trochę inną historią. O ile jest on dobry/agresywny i będzie grać na pewno, to raczej nie ujrzycie go w GC. Przy girdlu? Po co. Za to talie bez girdla dostaną jedną z niewielu użytecznych rzeczy, które można położyć na resource (I nie jest to stash). Kabooma z kolei to taki biegający (jak można wnioskować po nazwie) Dr.Boom. Doskonale odnalazłby się w GC Hansa, przy masie tanich kart. Także byłby to bardzo solidny drop przeciw taliom kontrlnym, gdy niezbyt zależy ci na obrażeniach na sobie. I tu jest pies pogrzebany - ile obecnie mamy takich starć? A ile z nich to swoiste wyścigi, gdzie wrzucanie sobie dodatkowych 2-3 obrażeń na turę (Jeszcze niech wypadnie cairne - 6 do buzi, taki Mazu'kon) nie jest najlepszym pomysłem.
Czy to oznacza, że te karty, które wymieniłem są słabe? W żadnym wypadku. Po prostu podchodzą one pod zupełnie inną koncepcję - tworzącego się powoli monster (ale nie murloc) rushu. Czy będzie lepsza czy gorsza od GC? Zobaczymy. Ale te karty nie wzmocnią tak obecnych rush decków, jak niektórzy zakładają
 panikują.
Tak więc nie ma co na razie przesadzać z emocjonalnością. Należy poczekać na pełen set, aby wiedzieć dokładniej co przyniesie. Na razie można po prostu popuścić wodze fantazji i powymyślać niestworzone sposoby na użycie tych kart. Ale stany eufryczne/depresyjne zostawmy sobie na potem, dobrze? :D

czwartek, 12 stycznia 2012

Coś się kończy, coś się zaczyna.

Yo, z tej strony Gnimsh.
Na dzień dzisiejszy przejmuję bloga Eeriona by skomentować koniec sezonu. Wyszliśmy właśnie z okresu przejściowego pomiędzy Mistrzostwami Świata w Rotterdamie, a Turniejami Kwalifikującymi nas na Realm Championshipy w kwietniu. Był to około 1,5 miesięczny epizod podczas którego praktycznie nic sie nie działo. Jeśli nadal jesteście z nami i nie możecie sie doczekać weekendowych eventow to tylko pogratulować!
Gdy w obecnej chwili, podczas pisania tej notki, faktycznie krew szybciej krąży w moich żyłach na mysl o zblizajacych sie RCQ w kolejny weekend, jak i wspaniałym turnieju i urodzinach Filipa za 2 tygodnie w Poznaniu to jeszcze 3-4 tygodnie temu nie wyglądało to tak różowo. Po Rotterdamie, gdy sezon 2011 został zamknięty dopadło mnie tzw „wypalenie”. Dzisiejszy tekst chce poswiecic na opis co to w ogole jest i jak z tym walczyć.
Wypalenie, jako takie, to nagła niechęć do gry. Wszystko związane z danym tytułem zaczyna nas odrzucać i nie mamy ochoty o nim nawet myslec. Stan ten najczęściej pojawia się po bardzo aktywnym okresie, gdzie większość naszego czasu pożytkowana byla na intensywne granie. Jest to głównie stan psychiczny i nie oznacza wcale ze gra nagle stala sie nieatrakcyjna, czy moze z niej wyrośliśmy. Zapewniam was ze gra pozostaje w wiekszosci taka sama, a to co sie zmienilo to jedynie nasze podejscie. Podczas okresu wypalenia wielu graczy rezygnuje ze swojego ulubionego tytułu i zaczyna zajmować sie czymś innym. Część z nich wraca po dłuższym czasie i z zaskoczeniem zadaje sobie pytanie „czemu nie gram? Przeciez swietnie sie bawię.” (So true - dopisek Eeriona po 4 latach przerwy). Sztuka polega na tym by kontrolować własną psychikę i te negatywne stany, a takze umieć je rozróżnić.
Jak z tym walczyć? Najłatwiej jest faktycznie zrobić sobie przerwę. Odpocząć od grania i porobić coś innego, mimo wszystko unikając rzeczy które mogą nam zastąpić nasze ulubione hobby. Z drugiej strony pozostać w kontakcie na tyle subtelnym by nie wypaść z obiegu.
To jest dokladnie to co zrobilem po Mistrzostwach Świata. Odciąłem sie od grania i przez 1,5 miesiąca nie dotykałem kart ani nie pisałem nic ambitnego. Zaglądałem od czasu do czasu na forum i czytałem nagłówki artykułów by wiedzieć mniej więcej co się dzieje, ale ostatecznie robiłem inne rzeczy. Głownie mój czas zajął mi Skyrim i Star Wars: The Old Republic, które były fantastyczną odskocznią od turniejowej gry. Szczęśliwie okres ten wypadł na moment całkowitej ciszy w World of Warcraft Tcg i udało mi się zebrać wystarczająco dużo energii by rozpocząć rok 2012 z uśmiechem na ustach i entuzjazmem do grania.
Co jest zatem najwazniejsze? Trzeba umieć rozpoznać okres wypalenia, gdy się pojawi by nas nie przytłoczył. Nie należy zmuszać się do grania, bo będzie to miało odwrotny efekt. W Teamie Problem przed każdym turniejem zawsze bardzo duzo testujemy i dyskutujemy o taktykach co pozwala nam sie odpowiednio przygotować. To skutkuje tym że po turnieju robimy sobie przerwę i nie gramy w ogóle. Gdy jesteśmy w stanie poznać własne limity możemy zarządzać okresami przerwy tak by dostosować je do danego sezonu. To również mam zamiar robic w tym roku.
A co nas czeka w 2012? Kilka fantastycznych DMFów w nowych i starych lokalizacjach. Mega bliskie Mistrzostwa Europy, a takze Realm Championshipy i Mistrzostwa Polski + kilka naszych rodzimych turniejow takich jak Poznan Championships i turniej na Pyrconie – MazuCon (Organizowany przez mnie - Eerion). Rok zapowiada sie wyśmienicie i jeśli miałbym układać eventy w skali to najważniejszym wydarzeniem dla Polaka jest Realm Championships. Karta VIP to jeden z najlepszych programów lojalnościowych jakie widziałem i zdecydowanie polecam wam dobrze się przygotować; łatwo jej nie oddam. W drugiej kolejności koronacja mistrza europy w Pradze również brzmi fantastycznie. A ostatecznie turniej drużynowy w Antwerpii pod koniec roku to taki mini World Cup. Osobiście bede na pewno leciał do Atlanty na Mistrzostwa Świata i jest mała szansa ze rowniez odwiedze stany w Las Vegas, ale tak czy siak Europa jest bogata w eventy.
Podsumowując okres wypalenia i ciszy oficjalnie ogłaszam za zakończony, a czas ownu i topdeckow za rozpoczęty!
Życzę wszystkim Polakom dużo sukcesów, a przede wszystkim radości z grania bo to jest najważniejsze.
Pozdrawiam,
Marcin „Gnimsh” Filipowicz

niedziela, 8 stycznia 2012

"This is not a rage thread", czyli ponarzekajmy sobie

Ostatnio szukając weny na oficjalnym forum nadziałem się na interesujący temat.
Jego nazwa wskazywała na konstruktywną krytykę. Nie narzekanie (choć taki ciężki płacz też tam się trafia), ale na sensowne wypominanie. Znalazło się tam zarówno wiele ciekawych spostrzeżeń oraz... parę innych informacji.
I jako że raz na jakiś czas trzeba popisać trochę bardziej negatywnie, żeby nikomu nie wydawało się że jest idealnie, to lecimy ;)

Oczywiście problemem był brak różnorodności. Temat, rozpoczęty w momencie gdy dobra talia zawierała Grand Crusadera i/lub Mazu'kona, lub po prostu nie była dobra miał sporo pobudek. Wprawdzie ludzie zaczęli sypać przyzwoitymi ideami jak ominąć czy to znienawidzone combo

Etched Dragonbone Girdle

+

Twilight Citadel

, jednak zostało to skontrowane celną ripostą.
Nawet jeśli twoja oryginalna talia wygrywa wiele i nie używa najdroższych ally - 90% świata z którymi się gra nie robi tego. Problemem nie jest brak różnorodności u mnie, lecz u moich przeciwników.
No trafił w sedno. Każdy z nas zna kogoś kto gra talią opartą na

Grand Crusader

ze. Na dużym turnieju to musi być już całkowita zmora*.

* - Tutaj nie liczą się RQ. DailyMetaGame pierwsze wrażenia z Realm Qualifier opisał jako "morze murlocków", gdzie te talie nie tylko występowały najliczniej, to miały 4 reprezentantów w top8! Przynajmniej istnieje ta tania alternatywa :D

Pojawiła się koncepcja Shamana na Arygosie. Talia jest podobno bardzo solidna, jednak nie wiadomo o niej prawie nic (talia jest trzymana w tajemnicy przed DMF:LA). Jednak jeden chłopak z zewnątrz widział ją i określił ją krótko "Quite briliant concept". Więc czy czeka nas niespodzianka?
No i jest unikalna. Nie zawiera takich zabawek jak Mau'kon, Gispax (jest hordowa mimo to), nie szaleje na skyrazorze, i tak dalej i tak dalej.

Nasz zespół wpadł na wiele nowych, innych pomysłów pod tier2, które nie zostały nigdzie opublikowane. [...] Niestety najprostsze rozwiązania okazują się także tymi najlepszymi.
Patrz Grand Crusader i masa wcisku. Trudno powiedzieć, żeby nowe talie bazowały na jakiejś finezji. Wcisk, zalanie. Moich ally jest albo więcej albo są silniejsze od twoich i tyle. Jest to o tyle smutne co krzywdzące, bo jak to stwierdził Gnimshu "Dużym problemem jest to, że te talie są tak proste, że prawie nie da się outplayować przeciwnika".
Trudno tu coś zarzucić. To nie czas, gdy wykombinowałeś jakieś doskonałe rozwiązanie. Teraz najsprytniejsze zagranie to 2 dagaxy w grobie i butelka dla paladyna.

Nawet jeśli pojawi się talia, która potrafi zawalczyć, jej największym minusem zawsze jest brak solidności, porównywalny z grand crusaderem.
Jakby nie patrzeć. Moja prywatna talia też ma z tym pewien problem. Częściej nie podejdzie mi niż takiemu GC. A to niedobrze.

No, ale w tym wszystkim pojawia się dość interesująca i "tajemnicza" wypowiedź.
Będę szczery. Gdy ta gra wyszła po raz pierwszy, było dużo mechanik pozwalających na wygraną. To było w czasie, gdy ta gra była robiona pod styl Magica. Jednak w pewnym momencie, gdzieś pośrodku tej historii wiele spraw stało się zbyt skomplikowanych, wskutek czego sporo dobrych (według mnie oczywiście. Patrząc z perspektywy strategii oraz możliwości kombinowania) mechanik zostało boleśnie przyciętych, by gra była łatwiejsza do ogarnięcia. I to mamy teraz - uproszczoną grę, która zmierza do swoich korzeni. Throne zawiera już ich (korzeni) część, a z tego co miałem okazje zobaczyć, Crown of the Heavens będzie kontynuowało ten trend.
[...]
W skrócie - sprawy powoli lecą naprzód, zmieniając tą grę na powrót w to, jak wyglądała ona w oryginale. Meta wydaje się teraz być bardzo niekompletna, ponieważ Throne, Crown oraz X dopiero startują. Gdy pozostałe dodatki nowego setu zostaną wydane, gra będzie wyglądała o wiele lepiej
Miejmy nadzieję.
Znaczy się ja mogę już teraz powiedzieć, że Crown of the Heavens będzie bardzo zmieniał oblicze mety. Wy dopiero stwierdzicie to za 2-3 tygodnie, nie poradzę ;D

Więc tym pozytywnym akcentem chciałbym zakończyć dzisiejszą notkę.
Jak widać to nie był do końca temat na bezsensowne narzekania. Dzisiejszy format i sytuacja pozostawiają wiele do życzenia, ale to się zmienia. 2012 zapowiada się o wiele lepiej od 2011. Wydawanie produktów też ma się ustabilizować. I powinno być już dobrze :D

Ale nigdy więcej Edwinów >.>

I żeby wydali jeszcze protectorki równie porządne jak te czarne z czaszką!

środa, 4 stycznia 2012

Nowy Rok! A turnieje się zbliżają!

No i pierwsza notka w nowym roku.
Przydałoby się coś ciekawego skrobnąć, prawda?

No to zaczynamy!
W czasie gdy gracze w USA zastanawiają się nad tym czym zagrać podczas DMF Los Angeles, nasz zakątek Europy został przebudzony z letargu za sprawą Poznań Championship (21/22.01).
Tam gdzie ludziom się chciało, rozpoczęły się testy, niektórzy podeszli do tematu bardziej spokojnie "Screw it, going Murlocs". Ale tak zastanawiając się na chwilę - jak bardzo zmieniła się Meta od Mistrzostw Świata w Rotterdamie?
Znacząco wzrosła liczba hate na ability, odrobinę zmniejszając popularność

Grand Crusader

a.
Oczywiście nie oznacza to, że tej karty nie ujrzymy. O nie - jest ona zbyt upierdliwa, aby zniknęła z mety. Przynajmniej w tym dodatku.
Za to będzie więcej opcji - Paladyn może wystąpić bardziej jako aggro-control, niż zwykły tępy napór. Ma opcje zwalczania wrogiego rushu, zaś GC doskonale współpracuje także z późniejszymi kartami (

Mazu'kon

Return, czy

Sinestra

Tu i ówdzie pojawiają się także zupełnie nowe koncepcje.
Monster Warrior i DK może aż tak nowymi nie są, ale stanowią solidną odskocznie od mainstreamowego paladyna. Nie polegają tak na ongoingach, a zmniejszony hate na ekwipunek działa tylko na ich korzyść. Zaś

Commander Ulthok

pozwoli mu rozprawić się z wieloma problematycznymi finisherami.
Do tego powoli wyłania się warrior solo, zapuszkowany aż do przesady. Może to jest klucz do sukcesu? Teraz gdy już tak nie nienawidzą ekwipunku.
Oczywiście są jeszcze frakcyjne wersje, wzbgacone o takie zabawki jak np.

Mazu'kon

, czy

"Fungus Face" McGillicutty

do jeszcze większej kontroli nad taliami typu GC. Nawet jeśli miałoby się samemu nim grać.

Do tego jest jeszcze Monster Mage, który stara się zabłysnąć dzięki dośc solidnemu drawowi oraz Monstrous Frostbolt Volley. Wiele wersji tej talii pojawia się na oficjalnym forum zresztą, ja wam pokażę jedną z nich.

Hero:

Lady Sira'kess


Ability:
4*

Twisted Arcana


3*

Counterspell


4*

Frostfire Bolt


4*

Monstrous Frostbolt Volley


3*

Arcane Barrage


2*

Mana shift


2*

Focus Magic


Ally:
6*

Murloc Coastrunner


4*

Gilblin DeathScrounger


4*

Obsidian Drudge


2*

Gilblin Plunderer


2*

Commander Ulthok


2*

Gnash


2*

Al'Akir the Windlord


Equipment:
4*

Bottled Knowledge


4*

Bottled Spite


Quest:
4*

Seeds of Their Demise


4*

Wake of Destruction


Oczywiście nie jest to żadna finalna talia, ja jej swoją drogą nie ogrywałem, ale jest to wstępny pomysł. A dzięki DeasthScroungerowi oraz Volleyowi nawet Grand Crusader nie jest taki straszny. Zaś butelka magowa zawsze dotarcza do grobu albo monstery albo barrage. Wprawdzie ja bym się pozbył Focusów oraz Zwiększył ilość Ulthoków, ale to już jak komu co pasuje.

Class Startery wzmocniły jeszcze dodatkowo Huntera dzięki

Explosive Shot

oraz

Spoils of the Hunt

. Nature Hunter nie jest słabą opcją, teraz wzmocniony przez parę czyszczących stół kart może znowu ostro namiszać.

Warlock... Grał w epoce paladynów control, teraz nie może jakoś się odnaleźć. Dostał jednak

Invoke the Nether

, może uda się złożyć coś sensownego?

Jak widać opcji wcale nie jest tak mało. Może nawet Talie z

Grand Crusader

em staną się mniejszością? Byłoby ciekawie. Zwłaszcza, że będziemy mogli porównać nasze wyniki z tymi z DMF w stanach, by zobaczyć w którą stronę oni poszli z kolei.


PS - MazuCon dostał RQ :D