czwartek, 26 lipca 2012

Choose your faction: Yellow (it's not a faction!)



Żółci: Rozpoczęcie
Neutralni jako jedyni mają dość ciekawego stwora za 0. Babaganoosh the Grumpy jest przedrukiem z Icecrownu. Silna bestia, ze sporym handicappem. Kiedyś popularny w niektórych wersjach agresywnych talii, teraz raczej zapomniany - nie ma już takich możliwości wysypywania się z kart z ręki, dzięki czemu straty były minimalizowane. No, ale kto wie? Może niedługo Grumpy znowu zagości w jakiejś talii? O ile wcześniej nie wyrotuje oczywiście.
W kwestii jedynek zaś neutrale posiadają sporo przyzwoitych dropów. Nie są one jakoś porywające, jednak większość z nich prezentuje akceptowalny poziom. Spring Rabbit, Azure Magus (który pozwala dawać ferocity), Emerald Captain (strzela we wrogiego hero, za każdym razem, gdy odwrócisz resource face down), to są dropy 2/1 z dodatkową zdolnością. Zależnie od koncepcji talii mniej lub bardziej konkurencyjne z kolorowymi odpowiednikami, jednak... nie można o nich zapominać. Zwłaszcza o Bronze Wardenie, czyli protectorze, który nie tylko cię leczy, ale także jest gotów poświęcić swoje życie w imię Girdla. Swoją drogą najczęściej kończył on w ten właśnie sposób.
Druga tura kontynuuje ten trend. Tym razem jednak niebieski smok - Azure Drake leczy za każdą zagraną abilitkę. Podobnie zresztą robi Emerald Soldier. Gdy obracasz resa, przywraca komuś parę punktów zdrowia. Jest także Bronze Drakonid, który może wyreadować twojego ally - co przez pewien czas siało zniszczenie w połączeniu z Dagax the Butcher. Bardzo niemiła rzecz do spotkania, na szczęście teraz odchodzi w niepamięć. No i jest jeszcze Krazal the Eggregator - kolejna świąteczna karta, która pozwala ci tworzyć króliki. Była to kluczowa zabawka talii, która wygrała w zeszłym roku Mistrzostwa Północnej Ameryki. Do tego bardzo ciekawie komponuje się z pierwszoturowym królikiem. Ten wrzuca spring rabbity, tamten tworzy z ich pomocą jajka. A do tego jest trinket, który zamienia jajka w smoki 8/8...
Niezwykle radosne combo, co nie? ;)


W trzeciej turze pojawia się więcej interesujących zabawek. Taki Bound Vortex na przykład, to solidny ally, który za każde tapnięcie wrzuca ally. Generowanie tokenów z niczego, sprawia, że przeciwnik stara się go szybko pozbyć - dlatego trzeba go chronić. Ale jeśli się to wam uda, to możecie szybko zaswarmować przeciwnika. Jest Bronze Guardian, który wraca do korzeni. Tak jak pierwszoturowa wersja jest protectorem o niskim ataku i wysokiej ilości HP. Tylko zamiast leczyć, ten pozwala ci dobrać kartę, co jest bardzo miłym bonusem. Jest Obsidian Drudge, czyli jedno z popularniejszych niszczeń ekwipunku w formacie. Gdy on, lub jakikolwiek inny black/twilight (nie przetłumaczę tej nazwy, ni hu hu) dragonkin zostaje zniszczony - zniszcz ekwipunek. Dodając do tego cytadelę (tworzy twilight tokeny) oraz Girdle (za tapnięcie niszczy smoka), masz wręcz wysadzanie ekwipunku na zawołanie. Z dodatkowym drawem. Nic dziwnego, że był to mus w każdej płytowej talii.
No i tutaj zaczynają się pojawiać bohaterowie klasowi. Pierwszym z nich jest Rhonin, czyli solidny mag na trzecią turę. Niestety jego efekt jest tak niewyobrażalnie miękki, że wszyscy zapomnieli o jego  istnieniu. Nie ma co się dziwić zresztą. A szkoda. Gdyby działało to lepiej, na pewno chłopak by nakłaniał do tworzenia talii na magach.
Kolejny jest Hemet Nesingwary - bóg wszystkich hunterów i klątwa obrońców praw zwierząt. Ten ma z kolei bardzo przyzwoitą moc, ponieważ pozwala używać każdego twojego huntera jako resource.  Ot taka alternatywa dla młotka. Do tego 4 życia z tyłu sprawi, że nie zginie on z byle czego.
No i Eris Havenfire, szefu priestowy. Gdy on, lub jakikolwiek inny priest wchodzi w stół, preventujesz następne obrażenia na target hero ally. Bardzo przyzwoita zdolność, poparta bardzo solidnymi statystykami tego ally. Niestety podejrzewam, że kluczowym problemem jest niedobór priestów w mecie. A szkoda. Można by pograć w ten sposób - idealny sposób na skracanie dropów przeciwnika!

Zółci: Rozwinięcie
Trzecia tura oferowała dużo, jednak to nic w porównaniu do czwartej. No, ale w końcu mamy tutaj Edwina vanCleef - obecnie najdroższą i najbardziej upierdliwą kartę w formacie. Nietargetowalność, doskonałe statystyki, miażdżacy efekt i cena sprawiająca, że ten koleś jest poza zasięgiem zwykłego śmiertelnika. No, trudno. Ale to nie wszystko co neutrale mają do zaoferowania. Jest Azure Skyrazor, który doskonale uzupełnia talię na spalaniu, bądź hybrydę spalarkowo-wciskową. Dobry efekt połączony ze statystykami pozwalającymi przetrwać zawsze jest mile widziany. Z niebieskich smoków jest także Arygos - który zmniejsza koszt twoich ability. Kolejna bardzo przyzwoita karta , przeżywalna (7 w plecach!) pozwalająca podnieść ciśnienie przeciwnikowi (nadchodzi combo!). Z interesujących smoków mamy także Obsidian Drakonid - czyli niemal identyczną wersję niszczenia jak w przypadku drudge w poprzedniej turze. Tylko tutaj zamiast equipmentu wysadzamy ability. Trochę mniej popularny, ze względu na wysoki koszt, ale nie przeszkadzało mu to w przewijaniu się przez parę talii.
Po smokach przyszedł czas na inne ciekawe zabawki. Taki na przykład Baron Ashbury, pozwala ostro przyciąć stół przeciwnika. Albo zamiast tego po prostu go wyżyna w pień - dzięki takim kartom jak na przykład Chakra.
No i są kolejni przywódcy. Lord Jorach Ravenholdt to przekleństwo wszystkich, którzy lubili wbijach achievementy w WoWie. Tutaj jest nie mniej upierdliwy. Dobre statystyki i możliwość hurtowego exhaustowania ally przeciwnika, niemalże za bazcen sprawiała, że ten przedruk już parę razy przebijał się do turniejowej gry. No, ale nie ma co się dziwić.
Kolejny jest Klannoc Macleod. Ten wybitny wojownik pozwala zwiększyć obrażenia na czymkolwiek, jeśli tylko zapłacisz i położysz 1 punkt obrażeń na jakimś wojowniku, którego kontrolujesz. Niestety nie jest to zdolność zbyt szałowa (pewnie by była, gdybyś tylko kładł obrażenia. Choć to z kolei byłoby przegięte ;) ), zaś statystyki nie ratują - są ciekawsze dropy na tą turę, zaś Klannoc odchodzi w zapomnienie.
No i jest Aurius - jakiśtam ważny paladyn. Ten z kolei odpala się, gdy zostaje zniszczony paladyn. Wtedy może on strzelić 3 niepreventowalnego damage do jakiegoś hero lub ally. Ciekawa zdolność, jednak podejrzewam, że tutaj problem jest podobny jak u priesta. Nie ma, lub jest niewystarczająco dużo ciekawych paladynów, by odpalać ten efekt. A szkoda!
Piątka także nie prezentuje się słabo. Smoki wprawdzie powoli odchodzą na dalszy plan. Choć trafiają się jeszcze interesujące sztuki. Na przykład taki Caelestrasz (ponieważ oferuje akceptowalny dopak do twoich stworów), lub Ruby Skyrazor, by były one nietargetowalne. Jest jeszcze Eranikus, o bardzo dobrych statystykach i możliwości przyspieszania twojej talii. Ale to wszystko to tylko odrobina w porównaniu co zaczynają nam dawać humanoidzi. Vanessa van Cleef jest doskonałym tego przykładem. Solidny nietargetowalny ally, z dobrymi statystykami i dobrym efektem, gdy wchodzi do gry. No i pomijając fakt, że może wejść za darmo z efektu tatusia. Jest Aggra, czyli jedna z najlepszych kart ostatniego dodatku. Doskonałe statystyki jak na koszt, a do tego możliwość dostosowania keywordów do własnych potrzeb. Czy musisz grać defensywnie, czy ofensywnie - możesz to sobie ustawić dzięki Aggrze. Mamy Erunaka Stonespeakera - solidnego (i też całkiem uniwersalnego) brokena (jeszcze bardziej parszywy dreanei, choć wiem, że to trudne do wyobrażenia). Najbardziej znany jest z tego, że w talii szamanowej może nagle wbić 20 punktów obrażeń. A to nie jest ilość, którą można zlekceważyć. Czy na przykład jego znajomy - Farseer Nobundo. Z macek podobny, ale moce absolutnie inne. Tutaj mamy kontrolnego stwora, który pozwala nam nie tylko patrzeć na to co ma przeciwnik, ale także dobrać parę kart. Wprawdzie przez to ma bardzo mało ataku (łatwo go zdjąć bez większych strat), ale coś za coś. No i jest Muln Earthfury, czyli jedna z kluczowych kart do tzw. harmonize combo. Pozwala dobrać bardzo dużo ally, przy odpowiednio rozbudowanym stole, w innym przypadku jest dość miękki. No, ale to karta do combo, która potrafi wygrać grę. Dziwne by było, żeby jeszcze sama w sobie była kwintesencją bicia. I tak efekt może być aż za silny. Jak podejdzie oczywiście.
No i kolejna fala klasowych postaci. Mor'zul Bloodbringer, to szefu wszystkich warlocków, a także jedna z większych zdzir w grze. Ta klasa od zawsze miała wywalone na ludzkie (w tym własne) życie. Tutaj nie jest inaczej - możesz poświęcać własnych warlocków, by usuwać wrogich ally poza grę. Zdolność dawałaby radę, gdyby nie to, że albo nie ma ciekawych warlocków, których opłacało by się wysyłać w niebyt, albo są oni zbyt tani, by można było na nich polegać. No i sam fakt, że musisz zagrać ally, by potem jeszcze go sobie samemu skasować sprawia, że jest to zbyt wielkie ryzyko, by bazować na tej mechanice.
Podobnie jest z Lordem Darionem Morgrainem. Ten z kolei wysadza Death Knightów, by zamieniać ich w soczyste ghoule. Szkoda tylko, że większość zagrywanych DK ma za zadanie poistnieć w tym stole. Jednym z nielicznych wyjątków jest Daedak the Graveborne, ale by go wysadzać nie potrzeba nam big bossa.
Może istniałaby jakaś interesująca opcja, by stworzyć armię na ghoulach, która by korzystała z jego zdolności, ale... na razie trudno mi to sobie wyobrazić.
No i jest Bath'rah the Windwatcher - najsensowniejszy ally z obecnego zestawienia. Nie tylko nie niszczy on własnych ally, ale także każdemu szamanowi atakować dwa razy. A podwójny Thrall, Podwójny Mazu'kon czy inne ciekawe szamanowe stwory bardzo lubią taką możliwość. Jest to jeden z niewielu szefów frakcji, którego można realnie rozważać jako uzupełnienie talii. Zwłaszcza, że z nowym Thrallem z treasure packa to już w ogóle robi się ciekawie!
Szósta tura to z kolei okres lekkiego przystopowania. Po niesamowitym wysypie możliwości w poprzednich dwóch turach, ta będzie spokojniejsza. I znowu zdominowana przez smoki. Najsłynniejszym spośród nich jest Sinestra. Popularna jako finisher w Grand Crusaderze, zazwyczaj zabija wtedy w jedną turę. Bardzo delikatna jeśli chodzi o statystyki, jednak często nie ma to większego znaczenia. Gdy wejdzie, przeciwnik ma być martwy. Tyle. Efekt z podobnej kategorii ma Korialstrasz. Ten ma jednak o wiele lepsze statystyki, ale jego tokeny nie mają Ferocity. Co sprawia, że finisherem to mu ciężko zostać. Fakt, że jeśli zostanie na stole, to przeciwnik zostanie najprawdopodobniej wręcz zalany ally, no ale dlatego przecież o nim wspominam. 
Czasami zdarza mu się pojawić na jakimś turnieju, jednak w większości przypadków raczej w Fun Deckach niż silnych taliach. I podejrzewam, że tak skończy. Zbyt słaby, by być w top 1 i dość interesujący, by o nim pamiętać. No i jest jeszcze Soridormi, czyli jeden z najważniejszych brązowych smoków. Bardzo kontrolny, z dobrymi zdolnościami. Ma olbrzymi potencjał, jednak przegrywa w wyścigu zbrojeń z innymi ally, przez co nie możemy jej ujrzeć. Jest to wielka szkoda, ponieważ Soridormi byłaby naprawdę dobrym uzupełnieniem wielu kontroli. No, ale cierpi na przypadłość Korialstrasza i nic z tym nie zrobimy.

No i został nam jeden przywódca klasowy. A dokładniej Druid. Z akceptowalnymi statystykami, jednak nie do końca porywającą zdolnością. Wrzucenie tokena 1/1 gdy druid uderzy wrogiego hero... nie wiem czy jest to wystarczający argument, by tworzyć talię opartą na tej klasie, prawda?



Żółci: Zakończenie
Tutaj także trafia się parę perełek. Niedużo, jednak...
Taki Al'akir the Windlord jest doskonałym siódmoturowym dropem. Ma akceptowalne statystyki, nietargetowalność, wrzuca tokeny oraz pozwala tapować wrogich ally. Przez jakiś czas czyniło go to najpotężniejszym siódmoturowym dropem - ale nie ma co się dziwić. Wprawdzie teraz, w okresie SFK + Mazu'kon czy Boundless Hellfire trochę stracił na znaczeniu, jednak dalej jest bardzo solidnym dropem. Jest także jego wodny odpowiednik - Neptulon the Tidehunter, który raczej koncentruje się na defensywie i leczeniu. Elusive i możliwość uleczenia się w niemalże każdym momencie pozwala wytrzymać mu naprawdę dużo. Do tego lokacja lecząca naszego hero daje naprawdę dużo dopak, ale... nie można się za bardzo na tym oprzeć - obecnie wszystkie ally mogą zostać dość łatwo zdjęte, dlatego bazowanie na Neptulonie jako jedyne combo w drodze do zwycięstwa to bardzo kiepski pomysł. Ale sam ally jest warty uwagi - zresztą zdażyło mu się zaistnieć podczas ostatniego sezonu Realm Championship.
Jest jeszcze Amani Dragonhawk, czyli karta wyłączająca powery czego tylko potrzebujesz. Bardzo solidna, z potężną mocą. Wprawdzie okupuje to małą ilością życia, jednak dobrze zagrany blok może wyłączyć całą talię przeciwnika. W końcu co z tego, że masz Mazu'kony, skoro jest on zwykłym blankiem 6/6? Czy Edwin, który nie robi absolutnie nic? To są tylko przykłady tego, jak pojedynczy Amani Dragonhawk może zamieszać w rozkładzie sił. No i na koniec ally z ostatniego Treasure Packa, który został w cieniu Edwina i z niego nie wyszedł. Alexandros Morgraine, Protector z solidnymi statystykami, który do tego zostawia ci niezniszczalną broń 6/0. Trudno stwierdzić, dlaczego został on absolutnie zapomniany. Jednak tak się stało. Dobry stwór, z przyzwoitą zdolnością, do tego nie umiera od wszystkiego. Bywa.
No i na sam koniec - Malfurion Stormrage. Ciężki do zabicia neutral, który pozwala ci wrzucać stwory z grobu z powrotem w stół. Wprawdzie ma on tyle życia, co kosztu, czyli jest podatny na Boundless Hellfire, jednak poza tym naprawdę niełatwo go ściągnąć. A już jedno wykorzystanie jego mocy może być kluczowe dla rozgrywki. Ot, darmowy Mazu'kon? Edwin? Cokolwiek? Wszystko, co wchodzi za darmo i nie kosztuje cię kart, jest bardzo dobrym dobrym rozwiązaniem. Jeśli do tego jest to finisher, to już w ogóle raj na ziemi. Dlatego Malfurion może się pojawiać gdzieniegdzie jako secret tech. Nie działa on niesamowicie sam z siebie - potrzebuje czegoś dobrego, co już wcześniej spadło do grobu. Ale jak to się stanie (a tylko Amaxi może temu przeszkodzić), to zaczyna się robić nieciekawie. Dla przeciwnika oczywiście.

Jest jeszcze parę neutrali, zwłaszcza w końcowych turach o których można by na upartego wspomnieć. Ale ta notka i tak przybrała już zbyt kolosalne rozmiary, a ja nie chciałbym rozbijać jej na kolejne dwie. Ale wybrałem te najciekawsze. I mam nadzieję, że się zgadzacie z tymi wyborami.
Tymczasem - do zobaczenia. Pojutrze powinna pojawić się moja relacja z Pragi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz